2 brzozy 1917

Kijów obudził się. Jak rozpoczęła się Rewolucja Ukraińska

Hruszewski spotkał się z rewolucją w jednej z moskiewskich bibliotek. Wynnyczenko był również w Moskwie. Petlura mieszkał wówczas w Mińsku, pracował w reprezentacji Związku Ziemskiego na froncie Zachodnim. Kijów spał...

Kijów spał. Kijów spał, posypany obfitym śniegiem, owinięty kilkoma kocami (bo węgiel był drogi i brakowało go).

Serhij Efremów, publicysta i minister w przyszłości, napisał: "Smutnie i beznadziejnie obchodzili Nowy, 1917, rok... Pamiętam dobrze, jak panował beznadziejny, chmurny nastrój wśród małej grupy Ukraińców, którzy zebrali się 26 lutego w dniu urodzin Szewczenki... Słowo nie szło z ust, rozmowa pękała jak gnijąca nić".

MychaiłoSzkilnyk, Galicjanin, który został w rosyjskiej niewoli, zauważył w swoich wspomnieniach:

"Wydaje się, że – "wszystkie języki są ciche". Jednak naprawdę było inaczej. Ukraiński postępowcy, "esdeki" (członkowie Ukraińskiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej), eserowcy udali się do konspiracji, zwłaszcza młode ludzi. Poszli do mas chłopskich, wojskowych ośrodków i środowisk pracowników i nielegalnie pracowali przeciwko tyranii carskiej...".

Kijów nie wiedział, co będzie na wiosnę. Wiosną 1917 roku wybuchła rewolucją.

 Zima 1916/1717 była wyjątkowo śnieżna. Ze względu na potężne opady śniegowe, informacje o rewolucji w Piotrogrodzie bardzo powoli dochodziła do Kijowa

Spadł duży śnieg, pociągi nie jechały, a nawet telegramy ledwie przedarły się przez lodowate telegraficzne przewody. Prawie każdego dnia miały miejsce wiece, spotkania, wynikały nowe partie i rady, zaczęły pojawiać się nowe gazety. Ze ścian zniknęły portrety cara, a z placu Dumskiego w Kijowie – pomnik Stołypina. Wolność i demokracja!

Pierwsze ogłoszenia o wydarzeniach w Piotrogrodzie do Kijowa doszły po południu 28 lutego.

To był telegram deputowanego Dumy Państwowej Aleksandra Bublikowa, który był preznaczony komisarzem Ministerstwa Kolej:

"W całej sieci, wszystkim kierownikom. W imieniu Komitetu Dumy Państwowej dziś został na czele Ministerstwa Kolej i ogłaszam następującą komendę szefa Dumy Państwowej:

"Kolejarzy!

Stara władza, która spowodowała upadek wszystkich gałęzi administracji państwowej, została bezsilną.

Duma Państwowa przejęła utworzenie nowego rządu.

Apeluję do was w imieniu Ojczyzny: teraz od was zależy uratowanie waszej ojczyzny.

Ona czeka na więcej niż tylko spełnienie obowiązku. Ona czeka na wielki czyn. ...Wszyscy pracownicy muszą pozostać w miejscu pracy.

Członek Dumy Państwowej Bublikow".

Aleksander Bublikow, z jego telegramy w Kijowie dowiedzieli się o wydarzeniach Rewolucji lutowej w Piotrogrodzie

 

Otrzymanemu telegramu nie uwierzyli od razu. Nadmiernie niezniszczalnym wydawał się system polityczny, w kościołach odprawiali długie panichidy za carem Aleksandrem II, na cześć Mikołaja II krzyczeli "Hurra!". I te "Hurra" nie powodowało żadnego sprzeciwu, a nawet najmniejszego protestu.

Mieszkańcy Kijowa nadal mieszkali w Imperium Rosyjskim, gdy w Piotrogrodzie istniała już nowa, rewolucyjna władza.

Telegrafiści wysłały żądanie do Piotrogrodu o tym, czy poprawnie preczytali telegram Bublikowa. Stamtąd potwierdzili. I pierwsze słowa z telegramu Bublikowa poszły "na spacer między ludzi": nie ma cara!

Plotki o stworzeniu Rządu Tymczasowego rozeszły się po całym mieście.

"...Oczy wszystkich pałały, zaczęły się żywe rozmowy, muszle o przyszłości... Szmidt pobiegł na Plac Dumski, gdzie zebrały się garstki ludzi, by zebrać więcej informacji i posłuchać, o czym oni mówią w kontekście tej wiadomości".

Ludzi krzątali się w mieście. Tamto i tamto gromadzili się przyjaciele, znajomi i sympatyki. Rozważali sytuację.

 Budowla administracji Koleja Połodniuwo-Zachodniego. Pracownicy tej instytucji byli pierwszymi mieszkańcami Kijowa, którzy dowiedzieli się o wydarzeniach w Piotrogrodzie

Każda grupa społeczna — Ukraińcy, Polacy, Żydzi, studenci, pracownicy, żołnierze, lekarze, prawnicy, urzędnicy, uchodźcy — tworzyła swoje organizacje. Rady, związki, stowarzyszenia, partie, sojusze powstawały i szybko rosły. Potem szukali okazji do połączenia swoich wysiłków.

2 marca odbyły się zebrania we wszystkich uczelniach wyższych Kijowa (Uniwersytet Kijowski św. Włodzimierza, Politechnika Kijowska, Instytut Komercyjny, Wyższe Kursy Kobiecie i Żeński Instytut Medyczny).

Zostały stworzone rady żydowskich studentów, studentów-Ukraińców, gruzińskich studentów. Studenci z Galicji zgromadzili się osobno. Każda partia utworzyła własną organizację studencką. Na czele tego wszystkiego była Rada Koalicyjna Studentów Kijowskich.

Uczniowie i gimnaziści, patrząc na swoich nieco starszych przyjaciół, i sobie stworzyły organizację "sriednieszkolników". Te "sriednieszkolnicy" i studenci z Galicji nieco mniej niż przez jeden rok będą głównymi organizatorami Studenckiego Kurenia, który uczestniczył w Bitwie pod Krutami.

Tego samego dnia odbyło się spotkanie robotników w Kijowie. A następnego dnia – powstała Rada Robotniczych Deputowanych.

W komitecie wykonawczym Rady Robotniczych Deputowanych prawie nie było bolszewików. Iwanow i Fiałek – tylko 2 z 35. Na czele rady stał Nazłobin – on był mienszewikiem lub eserowcem.

 Budynek Audytorium Narodowego, w którym powstała Rada Deputowanych Pracowników

W radzie robotniczej byli przedstawicieli partie (mieńszewicy, rosyjscy i ukraińscy eserowcy, ukraińscy socjaldemokraci, Bund, Poalej Syjon, polscy socjaliści i socjaldemokraci i inni), przedstawicieli fabryk (Arsenał, Gretera i Krywaneka, warsztaty kolejowe) i etniczne (polska, żydowska, ukraińska) frakcji.

Polska społeczność Kijowa również spotkała się 2 marca. Początkowo zorganizowali Komitet dziewięciu.

Jego członkami zostało dziewięciu najbardziej znanych Kijowskich Polaków. Komisja postanowiła "zająć oddaną pozycje wobec nowego rządu i pomóc mu w organizacji nowego życia".

A za kilka dni oni zgromadzili szerszy krąg Polaków nie tylko w Kijowie, ale w całym Prawobrzeżu i utworzyli Polski Komitet Wykonawczy w Rosji.

Kiedy rewolucja przyszła do Kijowa, przyszli przywódcy ukraińskiego ruchu nie byli nawet w Kijowie.

Hruszewski spotkał się z rewolucją w jednej z moskiewskich bibliotek. Wynnyczenko był również w Moskwie. Petlura mieszkał wówczas w Mińsku, pracował w reprezentacji Związku Ziemskiego na froncie Zachodnim. PawłoSkoropadski w ten moment został mianowany dowódcą 34 korpusu.

Pierwszym o wydarzeniach rewolucyjnych dowiedział się Maksym Synycki, adwokat i kierownik ukraińskiego wydawnictwa "Czas", i podzielił się tą wiadomością z pisarzem Wasilijem Koroliwem-Starym.

Kateryna i Dmitrij Antonowicze byli obudzoni z narodowego snu prez telefon, z którego brzmiało upajające słowo "Wolność!":

Kateryna Antonowicz dowiedziała się o rewolucji przez telefon

"Dzwoni telefon. Idę.

– "Wiedziesz, kto mówi?"

– "Tak, wiem" – to jeden z naszych drogich przyjaciół z ukraińskiego klubu.

– "Mam nadzieję, że pierwszy powiem wam tę wspaniałą wiadomość: w Petersburgu Rewolucja i car Mikołaj II zrzekł się tronu i już nie ma władzy cara! I już WOLNOŚĆ, za którą szczerze wam gratuluję!".

W pierwszej chwili zamszyła... Wszyscy byliśmy bardzo ostrożni podczas rozmów przez telefon, wiedzieliśmy, że policja nas słucha! I tu od razu nasz drogi i ostrożny znajomy mówi taki nieoczekiwane, niewiarygodne wiadomości przez telefon!

Milczę, bo nie mogę od razu uwierzyć, nie mogę przyjąć tej wiadomości. Car zrzekł się, ale czy to naprawdę nastąpiło i czy naprawdę doczekali się WOLNOŚCI?

I czy nie robi on błędy, mówiąc bez strachu? "Nie bójcie się, teraz możecie mówić wszystko!".

Milczę i odkładam słuchawkę... Stoję obok telefonu, przychodzę do siebie i nie wiem, czy mam wierzyć... Idę do biura do mojego męża i poruszone mówię mu...

Patrzymy jeden na drugiego, a wtedy na ulicy są już radosne okrzyki: Hurra, Chwała, WOLNOŚĆ! Demonstracja z czerwonymi flagami! Prawdopodobnie prawda!!! Obejmujemy się i całujemy ! To była taka radość!!!"

Ukraińcy na początku grupowali się w domu Jewhena Czykałenki, a następnie w klubie "Rodina" na ulicy Włodzimierskiej, 42.

 Ulica Włodzimierska. Na zdjęciu po lewej stronie – dom, w którym mieścił się ukraiński klub "Rodzina"

Po pierwszych doniesieniach z Piotrogrodu spotkania odbywały się niemal nieprzerwanie. To właśnie w tym klubie miały miejsce pierwsze ideologiczne spory między młodszymi i starszymi pokoleniami ukraińskich działacze.

Ukraińcy, którzy utrzymywali ten klub, należeli do społeczności Hromadowców i Ukrainofiłów. Byli zwolennikami umiarkowanej ścieżki dla ukraińskiego ruchu wyzwolenia, nie chcieli narażać się na niebezpieczeństwo prześladowania ze strony władzy rosyjskiej.

Oni mieli co stracić – mieli pewne pieniądze, pewny szacunek i ukrainofilski poglądy, za które niektórzy cierpieli dwadzieścia-trzydzieści, a nawet więcej, lat temu. A młodzież chciała dokonać rewolucji!

Na spotkaniach są coraz więcej radykalnych młodych ludzi. W końcu oni wygrają, a Jewhen Czykałenko jedzie do swego majątku w Pereszory. Następnie Dmitrij Antonowicz napisze w swoich wspomnieniach:

"...Z Towarzystwem Ukraińskich Postępowców wspólny język nie znaleźliśmy, ale doszliśmy mechaniczną zgody: postanowili stworzyć tymczasowe Rade Centralną z jądra do 25 osób, w celu, że ona będzie dodatkowo uzupełniona kooptacją delegatami nie z Kijowa".

Po kilku dniach dyskusji na temat zasad organizacji Centralnej Rady, w dniu 7 marca ona była ostatecznie uformowana.

Jako przywódca został wybrany Mychajło Hruszewski. Wybrany zaocznie, ponieważ wciąż był w Moskwie. Kilka dni później Centralna Rada już była głównym centrem ukraińskiego ruchu narodowego, trochę więcej niż przez sześć miesięcy – Parlamentem Ukraińskiej Republiki Ludowej.

Armia również nie stała w stronie od rewolucyjnych procesów i starała się przeniknąć w życie społeczne i polityczne przez własne organy.

Kijów został przesycony przez żołnierzy. Tutaj był sztab okręgu wojskowego, wiele jednostek wojskowych, szpital, obóz jeniecki.

5 marca odbyło się spotkanie oficerów i żołnierzy z Garnizonu Kijowskiego. Było około 3 tysięcy osób. Utworzyli Tymczasową Radę żołnierskich i oficerskich deputowanych.

7 marca powstała Rada oficerów, lekarzy, urzędników wojskowych jednostek wojskowych, administracyj, sztabów i instytucyj Garnizonu Kijowskiego. Podpułkownik Stocki został przywódcą Rady. Rada oficerska oferowała żołnierzom garnizonu Kijowskiego i junkierom zakładać własne rady.

Dniami jedności armii z narodem stały 6 i 7 marca.

W takich słowach – "z narodem" – gazety opisywały te wydarzenia. Parada wojsk przed Dumą Miejską była emocjonalną.

"I kwiaty, i czerwone flagi i odgłosy Marsylii", "czerwone wstążki na piersiach, na rękawach, na czapkach" – to fragmenty opisu parady w gazecie "Myśl Kijowska".

Ktoś zakręcił pomnik Stołypina czerwoną flagą.

 Pomnik Stolypina w Kijowie został zniesiony 17 marca (30) marca 1917 roku

Kiedy przybył generał Chodorowicz, w budowle Dumy został zaniesiony na rękach.

W Kijowie wtedy było dużo żołnierzy. Tutaj był sztab Kijowskiego okręgu wojskowego, tylne jednostki wojskowe, lazarecie, zmobilizowane i zdemobilizowane żołnierze. Żołnierze i starszyzny byli wszędzie – ubrani w mundury, a czasem szli z bronią na ulicach, siedzieli w kawiarniach, poza kolejką wsiadali w tramwaje i nie płacili.

Przyszły ukraiński generał Wsiewołod Pietriw pisał o przyczynach rewolucji:

"Porządek, który panował w armii rosyjskiej, podobnie jak we wielu innych, dał większe prawa do jej starszych segmentów, szczególnie w czasie wojny ... To zabezpieczenie starszyzny w czasie wojny pozycyjnej powodowało wielką różnice między życiem starszyzny i żołnierzy.

Ta różnica zwiększyła się w odległości od frontu bojowego. Hulanki starszyzny w tyle stały zjawiskiem zwykłym; to zjawisko coraz bardziej podrażniało żołnierską szarą masę, która znała o swoich stratach, znała, ile są ofiar wśród nich, którzy nigdy nie dopełnią się, ponieważ pomoc tak zwanego "przydziału wezwanego" dla rodzin żołnierzy to tylko fikcja".

Prosty żołnierz ze wsi Yurczicha, Petro Wysocki, który był na froncie, napisał w swoich niepublikowanych wspomnieniach:

"...Żołnierzy na froncie byli dalecy od polityki i tylko wiedzieli, co jest napisane w gazetach, a gazety miały różne kierunki. My, frontowe żołnierze mieli jeden kierunek i pragnienie – jak by wojna skończyła się wcześniej i wróciliśmy do domu".

7 marca odbyła się kolejna parada.

Samolot z czerwoną flagą przeleciał nad Placem Dumskim. Jednym z napisów na transparentach był: "Armia z ludźmi".

Było wiele stowarzyszeń publicznych. Ich działania wymagały koordynacji. Takim organem koordynującym była Rada Zjednoczonych Organizacji Publicznych. Na czele Rady stanął zastępca burmistrza miasta Mykoła Stradomski.

Każda organizacja publiczna mogła wysłać swoich przedstawicieli do Rady. Prawo to było wykorzystywane przez studentów, pracowników, nauczycieli, adwokatów, dziennikarzy, urzędników i społeczności etniczne – Żydów, Polaków i Ukraińców.

Ukraińcy dostali stanowisko jednego z dwóch sekretarzy Rady. Sekretarzem został dziennikarz Andrij Nikowski. Jedną z pierwszych decyzji nowego rządu było podporządkowanie policji miejskiej.

W pierwszych dniach rewolucji wynikały nieporozumienia z policją.

W policje widzieli symbol starego systemu. Policjantów rozbrajali bezpośrednio na ulicy, pluli i bili, nawet rozbierali. To doprowadziło to do tego, że 5 marca policja nie poszła do pracy.

Kijowski policmiejster (szef policji miejskiej) Serhij Gornostajew przerażał policjantów wszystkimi możliwymi karami. Jednak to nie przyniosło pożądanego efektu. Policja nie działała.

Budynek centralnej policji w Kijowie. Od wiosny 1917 roku tam była milicja

 

Patrzyć za porządkiem zaczęła się milicja.

Milicja została utworzona przez ochotnicze oddziały studentów, robotników, grup narodowych (Ormianie, Polacy; uczniowie-Żydówscy postanowili odrębnej żydowskiej milicji nie tworzyć). Ich odznakami były ciemnozielone bandaże.

Milicjanci przyjęli ochronę pokoju publicznego – patrolowali ulice, zatrzymywali chuliganów. Kapitan WołodymyrKałaczewski został szefem milicji.

Milicja zabrała budowle policji. Jednak ona nie zmogła zostać pełnoprawną zastępcą policji. Milicja mogła prowadzić śledztwo w sprawie jedynie na podstawie rewolucyjnej celowości.

Co więcej, zaczęły się rozprzestrzeniać starcia między różnymi siłami milicyjnymi – grupa milicjantów-studentów z uniwersytetu spotkała się z grupą z Politechniki, wybuchał spór, potem walka, krzyki młodych chłopców, łzy dziewcząt...

W ciągu kilku dni na każdym posterunku milicji postanowiono utworzyć komisariat z adwokata przysięgłego lub jego asystenta, przedstawiciela rady robotniczych deputowanych, sędziego pokoju i przedstawiciela prokuratury.

Komisarze mieli monitorować zgodność z prawem działań milicji. Otrzymali oni prawo do zatwierdzania nakazów aresztowania i wyszukiwania. Ten krok w pewien sposób zorganizował działania policji.

Wkrótce pojawiły się oznaki niechęci milicji do kontynuowania pracy na zasadzie dobrowolności. Im nie płacono za patrolowanie ulic.

Dlatego w dniu 7 marca pojawiło się pytanie o odmowie od wolontariuszy w pracy milicji i powrocie studentów i pracowników-milicjantów na ich miejsca – w sali wykładowe i na fabryki.

Szef policji miejskiej, Wołodymyr Kałaczewski, zaproponował przeprowadzić płatną prace w milicji i ogłosił swoją rezygnację.

Każda z nowo utworzonych organizacji i grup uznała za konieczne zorganizowanie własnej demonstracji.

"Trzeba było pokazywać przeciwnikom i wrogom, że Centralna Rada działa zgodnie z wolą szerokich mas i że w przypadku przemocy nad nią ma prawo i siłę do obrony" – tak opisał ten proces.

Świadomość narodowa nie spadła nagle na głowę Ukraińców. Całe pokolenia działaczów przygotowywało ten wychód na plac.

Jewhen Czykałenko w swoim dzienniku zwrócił uwagę, że "tak było z ukraińskim ruchem narodowym: nasze dziadki i rodzice, i my działaliśmy według naszych sił, ale konsekwencje tego działania nie były widoczne, tkwiły w głębinach mas narodowych. Jednak podczas rewolucji 1917 roku nagle wyszło na światło dzienne dzieło wielu pokoleń".

WołodymyrSikewyć, przyszły generał armii URL, zauważył w zeszycie: "Powietrze zebrało tak wielu elektryczności, że wszystko wkrótce będzie do góry nogami".

Roman Mlinowiecki

Niepodległościowiec Roman Mlinowiecki, który w kwietniu 1917 roku zorganizował pułk Doroszeńkowców:

"Na Ukrainie jeszcze są masy narodowe, niezaciągnięte przez Moskwę, które stworzyły ogromną większość ludności, miały starą kulturę, wspomnienia chwalebnej przeszłości i istnienie w czasach starożytnych potężnego własnego państwa.

Co więcej, cała polityka okupantów moskiewskich dała mnóstwo materiału na wybuch potężnej narodowej rewolucji i przekształcenie mało świadomej masy ludzi w świadomy swego celu naród".

Jeden z założycieli Centralnej Rady, weterynarz i pisarz Wasilij Koroliw-Stary, przypomniał te wydarzenia:

"...W rosyjskim życiu postępowało coraz więcej procesów rozpady.

Było już jasne, że wojna nie może być kontynuowana.

Wasilij Koroliw-Stary

W powietrzu tchnęło rewolucją. I rzeczywiście ona przyszła. Pojawiła się, radosna, spokojna, obiecująca, "bez krwi".

Gazeta ziemstwa Hadziaczckiego, pod redakcją Oleny Pcziłki, zauważyła:

"Ci ludzie, którzy uważnie czytają gazety ... nie myślą, jak to może być, że jest taki człowiek, który jeszcze nie wie, jak została się taka duża zmiana – że "już nie ma cara" i wszystko poszło dalej nowej ścieżką, jak w bajce! Jednak ci ludzie są!"

I dalej: "Wszystko zaczęło się od tego, że znalazło się zbyt wiele osób, które byli niezadowoleni z tego, co się działo w Rosji. A działo coś takie, że lepiej nie pamiętać...

Na najwyższym szczeblu wśród ministrów ... była wolność: czego chcieli, robili i nie patrzyli na nikogo. A kradzież była taka, że schwytali pieniądze setkami, albo milionami!

I we wszystkich sprawach państwowych zaczął się bałagan. Tu jest wojna, klęska, trzeba uważnie wszystko robić, ale wszystko ma iść dobrze, należy to robić zgodnie z sumieniem...

Tak się złożyło, że Rosja rządzona była przez ignorantów, oszustów i złodziejów...

Wtedy cierpieć już nie było sil..."

I tu ulicami miasta maszerują Ukraińcy, Żydzi, Polacy, żołnierze, studenci, robotnicy. W swój dzień, oddzielnie od innych, z własnymi flagami.

Jednak wtedy wszyscy demonstrują jedność: 19 marca w Kijowie obchodzą wielkie święto demokracji – Święto Wolności.

 Jedna z wielu demonstracji w Kijowie wiosną 1917 roku

Mieszkańcy Kijowa poznali się innych mieszkańców. Społeczność żydowska zauważyła Ukraińców, Polacy zauważyli Żydów, Ukraińcy – znaleźli się i poczuli swoją siłę.

"Sąsiad z sąsiadem powita się słowami ze sloganów na transparentach, demonstracja zrobiła zauważalne wrażenie na moskiewską i żydowską ludności Kijowa. I oni już wiedzą, że wymóg Centralnej Rady o Autonomii dla kraju ma wsparcie wśród ludzi i nie jest wymysłem M. Hruszewskiego i grupy jego zwolennicy".

Było to największe zgromadzenie w stolicy Ukrainy. Uczestniczyli około 100 tysiące ludzi.

Kijów spał. Kijów obudził się!

Dyrektoriat: kto, dlaczego, jak?

Latem 1918 roku opozycja do władzy Hetmana Pawła Skoropadskiego, zebrana w ramach Ukraińskiego Związku Narodowego (Ukrajinśkyj Nacionalnyj Sojuz - UNS) zaczęła się radykalizować. Działacze opozycyjni zabrali się do przygotowania zbrojnego wystąpienia. Dyrektoriat – organ naczelny powstania – był stworzony wieczorem 13 listopada 1918 roku.

Tomos-1930 lub jako „ukraiński Nuncjusz” w Stambule walczył o autokefalię Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego

Gdy tylko imperialna presja na Ukrainie zaczynała się osłabiać lub zaczynało się tworzenie niezależnego Państwa Ukraińskiego, natychmiast powstawało pytanie o autokefalię. Podczas Rewolucji Ukraińskiej, kiedy istniało niepodległe Państwo Ukraińskie, problem kościoła nie został rozwiązany. Po porażce walk wyzwoleńczych, zesłany rząd Ukraińskiej Republiki Ludowej nadal walczył o rozwiązanie tego problemu.

Skoropadski przeciwko Denikinowi. Ostatnia misja premiera Łyzohuba

9 listopada 1918 roku gubernator wojskowy Odessy Eduard Belc zastrzelił się, a feldmarszałek Alfred Kraus, dowódca Armii Wschodniej, już wyjechał do domu. Fedir Łyzohub nie miał z kim rozmawiać. Z delegacją rządowa Krymu w październiku było zawrzano poprzednie porozumienie w sprawie autonomii w ramach Państwa Ukraińskiego, ale...

Panichida za Mazepą: dlaczego hetman Skoropadski sprzeciwił się

9 lipca zadzwonił telefon w mieszkaniu szefa ukraińskiej Agencji Telegraficznej Dmytra Doncowa. Na linie był Hetman. Chciał pogadać o Iwanie Mazepie...